Siedziałam na moim ulubionym,
skórzanym fotelu zwinięta z podkulonymi nogami i użalałam się
nad sobą. Miałam już dość zajmowania się domem, sprzątania,
gotowania i dogadzania mężowi.
Pomyślałam o rodzinie.
Pierwszej żony ojca, mojej matki, prawie nie pamiętałam, gdyż
zawsze najważniejsze było dla niej aktorstwo. Słyszałam, że
pracowała nawet wtedy, gdy była ze mną w ciąży, a pierwsza duża
rola, jaką otrzymała, spowodowała tylko to, że pożegnała się z
nami. Ojciec mówił mi, że to dzięki mnie się nie załamał i
może dlatego, że wychowywał mnie sam, stałam się dla niego całym
światem. To w parku, na spacerze poznaliśmy jego drugą żonę.
Przysiadła się, zaczęła rozmawiać, a trzy miesiące później
tłumaczyli mi, co to jest ciąża. Miałam mieć swoją rodzinę,
mamę, tatę no i brata, bo to brata chciałam od początku,
najważniejszy jednak zawsze był ojciec.
Ostatnią godzinę spędziłam
na rozmowie z nim o Tylerze, moim bracie. Martwił się o niego.
Młody od zawsze miał problemy ze szkołą, nie podobało mu się w
żadnej, a nie raz je zmieniał. Teraz wymyślił sobie przyjazd do
mnie, do Polski. Wiedziałam, że pewnie Darek nie będzie
zadowolony, ale miałam nadzieję, że może zdołam się przy nim
zrelaksować, oderwę od tej monotonni, no i na pewno tata będzie
spokojniejszy. Mówił mi, że brat zaczął ostatnio imprezować,
kłócić się coraz więcej ze swoją matką, czyli znów szukał
kłopotów.
Nowa żona taty nie była zła,
na pewno zawdzięczałam jej więcej niż własnej matce, jednak nie
kochałam jej. Owszem, wspierała mnie tak jak i tata, ale nie
nawiązała się między nami więź.
Postanowiłam porzucić te nie
najciekawsze wspomnienia i wzięłam do ręki kolorowe czasopismo
„Style”. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to artykuł o
ciężkich początkach pracy modelki. Dokładnie pamiętałam swoje
początki, pierwsze przesłuchanie, jedenaście godzin oczekiwania,
nerwów, paniki, trzysta sześćdziesiąty ósmy numerek w kolejce, a
potem trzy minuty i pewność że wszystko spaprałam. Wiedziałam od
początku, że poszło mi źle, bardzo źle. Nie miałam żadnych
nadziei na telefon z agencji, a jednak zadzwonili, spodobałam się i
przez następne cztery lata lawirowałam między pracą a szkołą,
zdrowiem a bardzo rygorystyczną dietą, dochodziły jeszcze wyjazdy,
ćwiczenia. Nieraz miałam wrażenie, że nie dam rady, że pora
zrezygnować, jednak z pomocą taty przetrwałam pierwsze lata.
Opłacało się, na początku
rozpoznawano mnie tylko w Anglii, jednak z czasem coraz więcej
agencji w coraz większej ilości państw dzwoniło. Potrzebowałam
przerwy, krótkiej chwili dla siebie i nagle okazało się że coś,
na co tak długo pracowałam, jest poza moim zasięgiem. Najpierw
ślub i zmiana nazwiska, bo on nie chciał słyszeć o niczym innym,
a potem... Darek nie chciał żony modelki.
Na wspomnienie męża spojrzałam
przestraszona na zegarek. „Uff, jeszcze zdążę”, pomyślałam i
szybko schowałam gazetę tak, aby jej nie zobaczył. Obrzuciłam
spojrzeniem salon, aby sprawdzić, czy wszystko wygląda idealnie i
poszłam do garderoby się przebrać. Zdjęłam dresy, w których
rano ćwiczyłam i sprzątałam i założyłam krótką zieloną,
letnią sukienkę, jedną z ulubionych Darka oraz sandałki na
obcasie.
Szykowałam się na rozmowę z
nim o moim powrocie do pracy. Przeczesałam włosy, podkreśliłam
oczy i spojrzałam z lustro. Przede mną stała szczupła, zgrabna
kobieta z burzą brązowych włosów poprzeplatanych rudawymi
pasemkami. Zaczęłam malować paznokcie, też dla niego, aby się
przypodobać, wprowadzić go w dobry humor. Myśląc o tym,
przygotowałam obiad. Zaczynałam już nienawidzić tej codziennej
rutyny.
Usłyszałam szczęk kluczy,
znak, że już wrócił.
– Co na obiad, Julia? –
spytał, pochylając się i całując mnie w policzek.
– To co lubisz, kochanie.
Zapiekanka z mięsa i ziemniaków oraz pomidory. Zaraz nakryję do
stołu – powiedziałam i pomachałam mu świeżo pomalowanymi
paznokciami.
– Jak ci minął dzień? –
zapytał, podchodząc do barku i wybierając wino do obiadu, tak jak
co dzień.
– Rozmawiałam z tatą. Pytał,
czy Tyler może do nas przyjechać na trochę. Co o tym myślisz? -
zapytałam niepewnie machając dłońmi, aby lakier szybciej
wyschnął.
– To on nie ma szkoły? A może
już rzucił jedną, a nie zaczął jeszcze kolejnej? – spytał
cynicznie, odstawiając wina na stół. – Lubię twojego ojca, więc
się zgodzę, ale nie będę się nim zajmować – mruknął
niechętnie; wiedziałam, co myśli o moim bracie.
– On jest trochę za duży na
to, aby się nim zajmować – odpowiedziałam, kończąc obiad. -
Dziękuję ci, tata martwi się, że on za dużo imprezuje.
Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.
– Smaczne – pochwalił
jedzenie i spojrzał na mnie wyczekująco. – A może sprawimy sobie
własne dziecko do martwienia się o nie? Nie będę musiał
wysłuchiwać o wyczynach twojego brata.
– Jak potrzebujesz kogoś, o
kim musiałbyś słuchać, wezmę sobie kociaka – warknęłam i
odłożyłam sztućce. Ta rozmowa nie przebiegała po mojej myśli. –
Nie zgadzam się na dziecko w ciągu najbliższych trzech lat!
– Słyszę to nie po raz
pierwszy – powiedział z pretensją, patrząc wymownie, więc
zaczęłam jeść. - Po kolejnym roku ta cyfra powinna się
zmniejszać! Skończyłem trzydziestkę, chciałbym mieć syna, aby
przekazać mu nazwisko, kontynuować tradycję rodzinną!
– Zrozum też mnie, chcę
jeszcze trochę popracować! Mojej pracy nie da się pogodzić z
macierzyństwem, a zamierzam być lepszą matką niż była moja!
Odkąd wzięliśmy ślub nie wzięłam udziału w ani jednym pokazie,
a długo na to pracowałam. Mam nadzieję, że wciąż są agencje,
które czekają, aż do nich zadzwonię. – Wzięłam głęboki
oddech, aby się uspokoić, dotknęłam delikatnie jego ręki i
mówiłam dalej. – Słowo honoru, że za trzy, cztery lata, gdy
będę za stara na pracę modelki, postaramy się o dwójkę dzieci i
wtedy będę wspaniałą matką.
Upiłam łyk wina, a Darek ze
złością uderzył tą ręką, którą trzymałam, w stół.
– Moja żona nie będzie
świecić cyckami przed innymi mężczyznami! – prawie krzyknął.
– Zazdrościsz tym fotografom?
– chciałam być złośliwa, ale wzięłam kilka głębszych
wdechów, przeczesałam ręką włosy i po chwili zaczęłam mówić
spokojnie. – Jeśli chodzi tylko o to, nie będę brała udziału w
sesjach zdjęciowych, jedynie w pokazach. Mogę to dla ciebie zrobić.
Znów uderzył pięścią w
stół.
– Powiedziałem, że moja żona
nie będzie pracować jako modelka! Temat uważam za zakończony! –
Wstał od stołu i podszedł do okna.
– To niesprawiedliwe –
powiedziałam cicho, podnosząc się i zbierając naczynia. –
Pracowałam na swoją pozycję równie ciężko jak ty na studiach, a
jednak to ja mam zrezygnować. To, czego pragnę, się dla ciebie nie
liczy. W dodatku wiedziałeś, że jestem modelką, kiedy braliśmy
ślub i nie ukrywałam, że chcę nadal pracować.
Wiedziałam, że nic więcej nie
osiągnę, co najwyżej kilka siniaków. Spodziewałam się, że tak
to będzie wyglądać, jednak i tak czułam się rozczarowana.
Zaniosłam naczynia do kuchni i zaczęłam zmywać.
– Spakuj mnie na tenisa –
usłyszałam w kuchni ni to polecenie, ni to rozkaz.
– Chyba raz możesz zrobić to
sam – odpowiedziałam, wychodząc z mokrymi dłońmi – wszystko
masz gotowe. – Spojrzał na mnie groźnie, więc szybko się
wycofałam – Już to robię – mruknęłam, wytarłam dłonie i
poszłam przygotować mu torbę.
Ciężko było mi uwierzyć, że
nie dałby sobie rady z tak prostą czynnością, skoro wszystko
leżało przygotowane w garderobie, no ale po co miał to robić,
skoro miał swoją prywatną służącą. Do ubrań dołożyłam wodę
mineralną i zasunęłam suwak.
Podawałam mu torbę, gdy
dostałam SMS-a. Jeszcze nie zdążyłam sprawdzić kto to, a już to
pytanie usłyszałam od niego; skrzywiłam się. Spojrzałam na ekran
telefonu i odpowiedziałam:
– Karolina. Pyta, czy możemy
spotkać się na drinka – spojrzałam na niego z nadzieją w
głosie.
– Tylko przygotuj mi kolację,
tak żebym nie musiał nic odgrzewać – odpowiedział, co wywołało
mój uśmiech. – I o dwudziestej drugiej chcę cię widzieć w
domu.
– Dziękuję –
odpowiedziałam autentycznie ucieszona. – Czy mogą być kanapki? –
Chciałam, aby i on był zadowolony.
Kiwnął głową na znak zgody,
więc pobiegłam do sypialni sprawdzić, jak wyglądam i ponownie do
kuchni przygotować dla męża kolację.
Tuż po osiemnastej byłam w
klubie, w którym umówiłam się z koleżanką, jedyną osobą, jaką
znałam w tym mieście i jedyną na kontakt z którą zgadzał się
Darek. Może i samotność, brak kontaktu z ludźmi była przyczyną
mojego paskudnego samopoczucia.
Czas szybko nam zleciał przy
głośnej muzyce, winie i na rozmowie o najnowszych trendach w
modzie, nowinkach technicznych, plotkach. Świetnie się bawiłam,
mogąc pobyć z kimś żywym, choć musiałam udawać, pilnować się.
Nie chciałam, aby widziała, jak podle się czuję.
Gdy spojrzałam na zegarek było
po dwudziestej drugiej, a na telefonie miałam czternaście
nieodebranych połączeń. Przestraszyłam się, wręcz bałam.
Wiedziałam, co mnie czeka po powrocie do domu, a jednak musiałam
być tam jak najszybciej; gdybym zwlekała, byłoby tylko gorzej.
Zaczęłam szybko tłumaczyć Karolinie, że byłam umówiona z
Darkiem, że on już dzwonił i że muszę lecieć. Pożegnałam się
z nią, złapałam taksówkę i pojechałam. Wysłałam mu SMS-em
wiadomość, że będę za kwadrans, jednak nie spodziewałam się
odpowiedzi.
Z każdym kilometrem, jaki
przybliżał mnie do domu, bałam się coraz bardziej. Bardzo dobrze
pamiętałam, jak coś takiego skończyło się poprzednim razem, a
wtedy spóźniona byłam tylko pół godziny.
Powyższe opowiadanie to tylko
fragment większej całości. Seria „PDS” liczy sobie kilkanaście
części, a każda z nich ma około stu stron. Jeśli ktoś miałby
ochotę zapoznać się z innymi fragmentami lub zakupić, którąś z
części, to wszystkie informacje znajdzie pod tym linkiem:
„Przepustka dla szczęścia”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz